wtorek, 23 sierpnia 2011

Prezydent Asad jak zwykle w formie…

Przedwczorajsze wejście libijskich powstańców do Trypolisu zdominowało serwisy informacyjne. W cień zepchnięte zostało inne „wiekopomne” wydarzenie związane z tzw. „Arabską Wiosną”, którym jest czwarte telewizyjne wystąpienie Baszara Asada od czasu rozpoczęcia demonstracji w Syrii. Prezydent udzielił czterdziestominutowego wywiadu dwójce dziennikarzy państwowej telewizji „Syria”. I jak zwykle nie rozczarował odbiorców. Wywiad był kuriozalny i pełen beztroskich banialuków. Nie przekonanych przekonać do niczego nie mógł. Przekonani usłyszeli natomiast to, co usłyszeć chcieli.

Ciekawa była formuła wywiadu. Dziennikarze absolutnie lojalnej władzom stacji zadawali pytanie rzekomo „trudne” i „kontrowersyjne”, jak gdyby próbując pokazać niezależność syryjskich mediów. Poruszano więc wątki międzynarodowej krytyki Syrii, odpowiedzialności karnej osób zamieszanych w śmierć demonstrantów, kwestię kurdyjską, czy pomysł zmiany ósmego artykułu Konstytucji mówiącego o dominacji partii Baas, a tak często krytykowanego przez opozycję. Pytania cholernie niewygodne dla polityka syryjskiego, zwłaszcza w tak trudnym okresie. Baszar wychodził jednak z każdej kontry obronną ręką. Spokojny i stonowany odpowiadał bez zająknięcia od czasu do czasu uśmiechając się zawadiacko, jakby chciał powiedzieć: „haha, znowu wam się nie udało zapędzić mnie w kozi róg”. Spektakl pseudo-obiektywizmu dziennikarskiego i pewna postawa prezydenta poszły chyba jednak troszkę za daleko i wyraźnie słychać było brzmienie fałszywej nuty.

A oto kilka ciekawszych fragmentów rozmowy:

- Syria TV: Panie Prezydencie. W ramach przyjętych reform pojawił się dekret przyznający obywatelstwo Kurdom. Czy było to wynikiem obaw przed aktywizacją tego czynnika podczas obecnego kryzysu?
- Baszar Asad: Tak naprawdę to temat ten został poruszony po raz pierwszy w roku 2002, dokładnie w sierpniu 2002, kiedy odwiedziłem Hasakę (miasto w północno-wschodniej Syrii o znacznej populacji kurdyjskiej). Spotkałem się wtedy z różnymi środowiskami, w tym z Kurdami, którzy poruszyli ten temat. Moja odpowiedź brzmiała następująco: „To (wasze) prawo. To problem humanitarny, który wymaga podjęcia działań. I zaczniemy rozwiązywać ten problem”. Podjęliśmy od razu kroki i zaczęliśmy rozpatrywać różne możliwości. Było kilka scenariuszy. Dotyczyły tego, jak od strony prawnej i konstytucyjnej wyglądać ma podjęcie takiej decyzji. Nie poruszaliśmy się szybko, ale z początkiem roku 2004 prawie zakończyliśmy prace. Te zostały jednak przerwane w marcu 2004 przez wydarzenia z Hasaki i Qamishli (wtedy to doszło do wybuchu kurdyjskiego „Powstania w Qamishli” sprowokowanego starciami kibiców dwóch drużyn piłkarskich). Pewne siły, osoby i strony starały się wykorzystać kwestię obywatelstwa do celów politycznych. To mogło doprowadzić do konfliktu między Kurdami i Arabami. W związku z tym odłożyliśmy temat obywatelstwa na później i rozpoczęliśmy dialog z różnymi siłami (politycznymi). Zauważyliśmy jednocześnie bezustanne próby wykorzystywania tego tematu. Prawda jest taka, że kiedy zapadła decyzja o przyznaniu Kurdom obywatelstwa tekst dekretu był już gotowy od dawna…

To klasyczny już zabieg Asada. Co się wypowie o jakiejś ustawie, decyzji czy projekcie podjętym po wybuchu rewolucji, to jakimś dziwnym trafem zawartość tej ustawy, decyzji czy projektu była gotowa dawno przed rewolucją. Jakimś dziwnym trafem również ustawa, decyzja czy projekt czekały sobie w szufladzie przez – w tym wypadku bagatela 7 lat – żeby, tu kolejny zbieg okoliczności, zostać ogłoszonym w sytuacji, kiedy kraj się wali rządzącym na głowy i muszą coś niezadowolonemu motłochowi rzucić. Co jeszcze ciekawsze. Prezydent zrozumiał dopiero w roku 2002, że brak obywatelstwa u 200 000 osób zamieszkujących od urodzenia terytorium Syrii to swoisty problem. W związku z faktem, iż „pewne siły” chciałyby ten problem wykorzystać uznał, że problem nie jest jednak tak duży jak mu się wydawało, i że to 200 000 Kurdów poczeka sobie jeszcze kilka lat.

…i dalej:

- Syria TV: Obama, ustami Sekretarz Stanu, wezwał Pana jednoznacznie do rezygnacji ze stanowiska. Podobnie Wielka Brytania, Francja i Niemcy. Jak im Pan odpowie?
- Baszar Asad: Podczas moich spotkań z obywatelami syryjskimi w trakcie ostatnich kilku dni pytanie postawiono inaczej: „Dlaczego im Pan nie odpowie?”, a nie „jaka jest Pana odpowiedź?”. Czasami im odpowiadam, czasami nie odpowiadam.  Do każdego przypadku podchodzimy z osobna. Czasami, jeśli to państwa zaprzyjaźnione, odpowiadamy żeby wyjaśnić nasze stanowisko. Zwłaszcza jeśli wiemy, że te państwa mogą prezentować stanowisko niekoniecznie zgodne z ich przekonaniami, a to z określonych przyczyn międzynarodowych. Jeśli zaś chodzi o państwa nieprzyjazne, to niekiedy odpowiadamy żeby zaznaczyć, że jeśli posuną się w swojej polityce (względem nas) daleko, to my możemy pójść nawet dalej. W innych z kolei przypadkach chcemy im zakomunikować: „wasze słowa nie mają żadnej wartości” o czym świadczy wstrzymanie się od jakiegokolwiek komentarza. Tym razem wybraliśmy właśnie tę opcję. Pokazujemy im, że ich słowa nie mają żadnej wartości …Tutaj powiem z całą prostotą. Takich słów nie kieruje się do prezydenta, który nie goni za stanowiskiem. Nie mówi się ich prezydentowi, którego nie wybrały Stany Zjednoczone ani Zachód. Wybrał go naród syryjski. Nie mówi się narodowi, żeby odrzucił swojego wysokiego przedstawiciela… Nie mówi się tego narodowi, który wspiera opór (w Palestynie i Libanie) nie w ramach ideologii swojego państwa, ale z przekonania. Taka jest właśnie różnica. To naród stoi za oporem, to jego przekonania.

Asad jeździ na tej kobyle „oporu” od kiedy przejął władzę. Fakt, znaczna część społeczeństwa sympatyzuje ze sprawą palestyńską (niekoniecznie z Palestyńczykami), co w wielu kręgach zapewniało mu sympatię i poparcie dla jego polityki zagranicznej. Wydaje się jednak, że ta kobyła zdycha i trzeba by ją zastąpić jakimś rączym koniem. Tylko jakim, jeśli w stajniach samo ścierwo.

…no i na koniec ta nieszczęsna Konstytucja…

- Syria TV: Mówił Pan o ponownym przyjrzeniu się Konstytucji. Pojawiły się żądania zmiany artykułu ósmego oraz inne, wzywające do zmiany kolejnych artykułów. Z Pana przemowy wygłoszonej w auli Uniwersytetu Damasceńskiego można było zrozumieć, że Konstytucja, w całości, może być przedmiotem dyskusji. Czy zmieniło się coś od czasu spotkania Komitetu Centralnego (partii Baas), czy czeka nas nowa Konstytucja i jakie są kroki w tym kierunku?
- Baszar Asad: To jeden z najważniejszych punktów obrad Komitetu Centralnego oraz komitetów lokalnych w województwach. Pojawiły się propozycje zmiany artykułu ósmego. Artykuł  ten jest podstawą systemu politycznego w Syrii. W Konstytucji są jednak punkty z nim powiązane, więc mowa o zmianie tylko tego jednego artykułu jest nielogiczna. Podobnie ze zmianą innych artykułów z pominięciem ósmego. Te punkty wraz z punktem ósmym tworzą podstawę systemu politycznego w Syrii. Praca nad jednym artykułem wymaga zatem przepracowania innych artykułów. Rozwiązaniem jest więc przyjrzenie się całej Konstytucji bez względu na to, czy celem jest artykuł ósmy, czy inne artykułu mówiące o systemie politycznym. A przynajmniej przeanalizowanie punktów wzajemnie powiązanych.

Na pozór ma sens prawda? Ale chce się zaraz włożyć dziennikarzom w usta pytanie: „Jakie to punkty Panie Prezydencie?” albo przynajmniej: „ile czasu zajmie przyjrzenie się tym punktom”, lub: „co zostało w tym kierunku zrobione”. Pytanie takie oczywiście nie pada. Prezydent mógłby więc równie dobrze powiedzieć: „Konstytucji się przyjrzeliśmy no i doszliśmy do wniosku, że trzeba się jej dalej przyglądać, ale czemu dokładnie się przyglądać i jak długo to w sumie nie wiem. A w ogóle to dajcie mi święty spokój bo pytania macie nielogiczne, a ja się spieszę na humus”.

Cały wywiad znaleźć można pod następującym linkiem:

Przemowa w auli Uniwersytetu dostępna tutaj:

O wydarzeniach „kurdyjskich” z 2004 roku:

Konstytucja Syryjskiej Republiki Arabskiej:
Dominik Małgowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz